niedziela, 9 marca 2008

wielkie oglądanie


Znowu mnie w Polskę poniosło.. :) Na szczęście z laptopem. I dobrze, bo przez zimę jakoś tak domatorką zostałam i zapatrzona w ekrany oglądałam, oglądałam i oglądałam... znowu...

Na szczęście w pociągu poręczniej czytać i dziś udało mi się napocząć wielkiej piękności, a przeczuwam i przewiduję, także wielkiej mądrości książkę Bodil Malmsten - Cena wody w Finistere, ale o tym inszą inszością.

Ukasz nie może zrozumieć, jak to możliwe, że obejrzałam w marcu więcej filmów niż on, skoro jestem tak bardzo zajęta. Ja też nie mogę tego zrozumieć. No tak mnie wessało i pochłonęło, że przestać nie mogę, a właściwie to nie chcę. Synoczek przynosi takie perełki z wypożyczalni (pod domem dwie dobre) :))

A co zobaczyłam w ciągu ostatniego miesiąca, opisuję:

Straż przyboczna (Yojimbo), reż. Akira Kurosawa; Japonia 1961 --- Samuraj Mifune robi porządek, sądząc po minie, musiał się doskonale bawić. Czy mi się zdawało, czy cały czas puszczał oczko ? :)

Nocny kowboj (Midnight Cowboy), reż. John Schlesinger; USA 1969 --- Dustin, Dustin, jesteś Wielki Człowiek, na zawsze. No i ta muzyczka :)))

Piętno śmierci (Ikiru), reż. Akira Kurosawa; Japonia 1952 --- Ciekawe zagadnienie, urzędnicza robota a sens życia. Bravo bravissimo Shimura! Uwielbiam te długie "nudne" filmy Kurosawy...

Pan Arkadin (Mister Arkadin), reż. Orson Welles; USA Hiszpania 1955 --- Czy akurat pod koniec filmu musiało mi zacząć zalewać mieszkanie drogą zlewu kuchennego? Ale olałam zlew, poczekałam do końca (leciał bodaj na TVP Kultura i nie nagrywałam) i dopiero zaczęłam organizować hydraulików. Są rzeczy ważne i ważniejsze :))

Tajemnica Brokeback Mountain (Brokeback Mountain), reż. Ang Lee; USA 2005, wg opowiadania Annie Proulx --- Przeczytałam i trwałam w zachwycie, obejrzałam i trwając w zachwycie zaczęłam oglądanie od początku. Niekwestionowany nr jeden.

Dziki (The Wild One), reż. László Benedek; USA 1953 --- Fajny był ten młody Brando..... :) Powtarzam się, ale co fakt, to fakt..

Rok niebezpiecznego życia (The Year of Living Dangerously), reż. Peter Weir; Australia 1982 --- No coś takiego, fotografa jednak grała kobieta... Dawno dawno temu zrobił na mnie piorunujące wrażenie...

Morderstwo w hotelu Gallop (Murder at the Gallop), reż. GeorgePollock; Wielka Brytania 1963, wg powieści Agathy Christie "Popogrzebie" --- Doskonała Margaret Rutherford :))) - uwielbiam kobietę, dobrze się czytało, rewelacyjnie oglądało, czarno-biały klimacik, westchnienie...

Na nabrzeżach (On the Waterfront), reż. Elia Kazan; USA 1954 --- Fajny młody Brando, Kazan jak to Kazan, jakoś mi dziwnie po tym filmie i nie wiem za bardzo, dlaczego...

Tron we krwi (Kumonosu jô), reż. Akira Kurosawa; Japonia 1957 --- Shakespeare po Japońsku, ze wstawką świętego Sebastiana. Jako dziecku włosy mi dęba na głowie stawały, kiedy ten las podchodził pod zamek...

Lalki (Dolls), reż. Takeshi Kitano; Francja, Japonia 2002 --- Młoda Japonka i młody Japończyk związani czerwonym sznurem przemierzają Japonię.... Stanowczo lubię japońskie filmy, stanowczo.

Osada (The Village), reż. M. Night Shyamalan; USA 2004 --- Ciekawy pomysł. Odwaga stopniem do poznania prawdy :)

Bilety (Tickets), reż. Ermanno Olmi, Ken Loach, Abbas Kiarostami; Iran, Wielka Brytania, Włochy 2005 --- Z sentymentu do pociągów.

Być jak John Malkovich (Being John Malkovich), reż. Spike Jonze; USA 1999 --- Najlepszy początek, potem trochę gorzej. Ale i tak się nieźle uśmiałam i też trochę zamyśliłam. Marionetki. My marionetki.

Szerokiej drogi, kochanie, reż. Andrzej Jerzy Piotrowski; Polska 1971 --- Mieszkając w Polsce lubię czasem jakiś starszy polski film obejrzeć, to trochę tak jak powrót do najwcześniejszego dzieciństwa..

Nieodwracalne (Irréversible), reż. Gaspar Noé; Francja 2002 --- Nie oceniam, nie polecam, oglądanie na własną odpowiedzialnośc, nie żałuję że obejrzałam, ale jestem pozbawiona odczuc... i boli mnie głowa... Uwaga, infradźwięki. I w ogóle...

Zbyt wiele (Two Much), reż. Fernando Trueba; Hiszpania, USA1995 --- Ot, taka sobie, niezbyt głęboka komedyjka. B e z w z g l ę d n i e trzeba zobaczyc napisy końcowe! Najlepsze na deser :) Film nabyty pomyłkowo, chciałam Truebę, ale Davida :) Ale pomyłka wyszła na dobre, nie ze względu na film, a jego końcówkę, nijak nie mającą się do treści. Ten koleś przy fortepianie, porywające....

Ada! To nie wypada!, reż. Konrad Tom; Polska 1936 --- "Cud miód ultramaryna", "Teatr to moja żywioła :)" Taki trochę jakby zbyt ubogi, ale zawsze to kawałeczek przedwojennej Polski, bezcenne.

Don Juan DeMarco, reż. Jeremy Leven; USA 1995 --- To było interesujące, doprawdy, trochę K-Paxowaty, a właśnie, który był pierwszy? Marlon Brando nadal coś w sobie ma, mimo wszystko.

Nieustające wakacje (Permanent Vacation), reż. Jim Jarmusch; USA 1980 --- No i właśnie o to chodzi, że o nic nie chodzi. I love JJ ...

Pijany anioł (Yoidore tenshi), reż. Akira Kurosawa; Japonia1948 --- Lecę kupic gitarę! Scena w klubie genialna, do wielokrotnego oglądania, nadaje się na niezależny teledysk - "bomba"! To tu pierwszy raz padają słowa: "Do mnie mówisz?" De Niro był drugi. Duet Shimura - Mifune, pychota :))

Ranczo Wilkowyje, reż. Wojciech Adamczyk; Polska 2007 --- całkiem całkiem komedyjka :) --- Szokiem było dla mnie odesłanie z kwitkiem od kasy, musiałam siedzieć na dostawce! Bezbłędna parodia wyścigu rydwanów z Ben Hura :))) Furmanki rządzą!

Brzdąc (The Kid), reż. Charlie Chaplin; USA 1921 --- No właśnie, rozdzierający...

Gorączka złota (The Gold Rush), reż. Charlie Chaplin; USA 1925 --- Chaplin wiecznie żywy :) Kultowy, ot i wszystko.

Trema (Stage Fright), reż. Alfred Hitchcock; Wielka Brytania 1950 ---  Ach, ta Marlene :)

10 minut póżniej: Trąbka (Ten Minutes Older: The Trumpet) --- reż. Wim Wenders, Spike Lee, Víctor Erice, Aki Kaurismäki, Jim Jarmusch, Werner Herzog, Kaige Chen; Chiny, Finlandia, Hiszpania, Holandia, Niemcy, Wielka Brytania 2002 --- No wszystko co lubię, po siedmiokroć, fiński i to na dzień dobry, zawiłości amerykańskich wyborów, 100% Herzoga w Herzogu, odjechana wizja po grzybkach w ciasteczkach (taka miniodyseja kosmiczna), będę tu wracać nie raz. Doskonały koncept, choć do wiolonczeli mnie, sądząc z zestawu reżyserów, już tak nie ciągnie, wszyscy MOI są w trąbce.

Fargo, reż. Ethan Coen, Joel Coen, USA, W. Brytania 1996 --- Film stanowczo wielokrotnego użytku :) O, yeah? O, yeah. Bezbłędna Frances McDormand, ta policjantka w ciąży. A Petera Stormare mogę oglądać i oglądać, niezależnie w jakim filmie występuje...

Światła wielkiego miasta (City Lights), reż. Charles Chaplin, USA 1931 --- Śmiech i łzy, jak to u Chaplina, rewelacyjna walka bokserska! Zawsze warto wrócić.

Seven (Se7en), reż. David Fincher, USA 1995 --- Lata mijały a mnie i Se7en nie było po drodze, ale co się odwlecze... W końcu obejrzałam i dobrze, choć pewnie jednak trochę zbyt późno. Filmy powinno się STANOWCZO oglądać w okolicach ich premiery, kilkanaście lat po odbiera świeżość i "aktualność"..

Rekonstrukcja (Reconstruction), reż. Christoffer Boe, Dania 2003 --- Obejrzałam z ciekawości, głównie dla aktora z Telenoweli, Dawida Dencika, który w filmie był mgnienie oka i to w cieniu... Być może to dobry film, ale kompletnie nie mój, przesadzam, nie kompletnie, ale dużo mu do mojości brakuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz