poniedziałek, 12 maja 2014
ręka na pulsach
Skutkiem ubocznym odwiedzin Benedicta Cumberbatcha w naszym peryferyjnym kraju było zarejestrowanie offowego festiwalu, który, pod nieobecność mojego filmowego syna, pewnie w ogóle bym przegapiła. W zaistniałych okolicznościach posiadam nawet wiedzę o zwycięzcy. "Eastern Boys". Zdecydowanie przekierowałam się na Europę, jeśli chodzi o kulturę i amerykański tłuściutki bestseller, który dziś do mnie trafił na krótko, jest mi całkowicie nie po drodze.
Świat wkoło wiruje jakoś szybciej i szybciej, jakby ktoś nieustannie podkręcał tempo, jakby manipulował czasem skracając go niepostrzeżenie codziennie o parę sekund, czasem minut. Tym kimś jesteśmy my sami. Ciągle chcemy trzymać rękę na pulsie, tylko tych pulsów zatrzęsienie, a ręka jedna, no dobrze, dwie, ale druga potrzebna do innych czynności. Stroję ucho, łowię to co dla mnie najistotniejsze i tam podążam, resztę bez żalu lekceważąc.
Śnił mi się dziś rok mojej śmierci, dziwne. Szmat czasu przede mną, jeśli wierzyć snom. Chyba pora najwyższa zacząć sobie organizować długą emeryturę.
Arnaud Rebotini - "Whos Gonna Play This Old Machine"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz