piątek, 26 kwietnia 2013

"Chodzi o to, żeby miały luz"

       
      "Moje ostatnie wiersze.
       Chodzi o to, żeby miały luz, nie zapychały nic odbiorcy - ale żeby były ścisłe, w siatce konieczności.
       Żeby nie przenosić sytuacji w co innego, w coś wtórnego. Ani nie robić rusztowań z obcych przedmiotów, niewchodzących w grę bezpośrednio (chyba że coś ważnego z przypomnienia na tę okoliczność). Więc gospodarować zastanym (przy mnie i we mnie), bo i nie dodawać nic do swojego stanu.
       Starać się schwytać w tej kolejności i na gorąco.
       Napięcia (powód wiersza).
       Ja - sytuacja.
       Przestawianie, "ulepszanie" (przechytrzanie) mści się. Jednak trzeba wydłubywać niepotrzebnostki, wiązania niekonieczne, zdaniowatości, które zwalniają tempo.
       Ma być często jeden skręt (jedno skręcenie, jak bielizny w wyżęciu).
       Zauważyłem, że kiedy mi nie rośnie wiersz, a tylko kolejność i  już tracę pewność, czy był powód - bo nieraz wystarczy jeden większy element, nieraz kilka elementów prowadzących do zadziałania razem na końcu - kiedy więc w tym ciągu dalszym, końcowym nagle zjawi się coś wizyjniejszego i ja staram się tym skręcić ostatecznie wiersz, ukręcić, a nie wiem ostatecznie co, jak, nagle okręca mi się to słowami w dużą sprężynę, monumentalnieje. A więc złapałem to konieczne. Albo wypuściłem, bo dostałem skrzydeł".


Fragment pochodzi z "Tajnego dziennika" Mirona Białoszewskiego, część pierwsza "Dokładne treści", zapiski ze stycznia 1976 roku, str. 79-80, Wydawnictwo Znak, Kraków 2012.

2 komentarze:

  1. Matko, ja muszę szybko przeczytać ten Tajny dziennik!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Agnieszko, za odwiedziny :)

      Że musisz, nie ulega wątpliwości, nie wiem tylko, czy uda się szybko... Stron 920, masa przypisów maczkiem, tomiszcze. A ja jeszcze sporo notatek robię i co rusz wracam i zaczynam ponownie czytać niedawno przeczytane i tak jakoś jeszcze do połowy nie dotarłam. Szkoda, że z biblioteki. Taką książkę trzeba mieć i już. Na wzmiankę o Mickiewiczu u Mirona wzięłam książkę o Mickiewiczu i przeglądałam ze dwie godziny, i tak co chwila skaczę w bok. I nie chce mi się tej książki skończyć, bo choć czeka już Chamowo i Rozkurz na półce, to "Tajny dziennik" jest niepowtarzalny, jedyny.

      Usuń