środa, 5 grudnia 2012

221


          "Choć słabł coraz bardziej, obecność rodziny i częste odwiedziny wiernych przyjaciół sprawiały mu ogromną radość. 4 grudnia ponownie zabrał się nawet do pracy nad Requiem, śpiewając fragmenty z przyjaciółmi. Jednemu z nich, swojemu uczniowi nazwiskiem Süssmayr, dał dokładne instrukcje, w jaki sposób należy je dokończyć, ponieważ był pewien, że nie będzie mógł zrobić tego sam.

          Tego dnia coraz bardziej opadał z sił. Umarł w nocy, o dwunastej pięćdziesiąt pięć. Był 5 grudnia 1791 roku. Ostatnią rzeczą, którą zrobił, było oddanie dźwięku bębnów w Requiem. Jego ostatnim tchnieniem była muzyka. W chwilę potem Wolfgang Amadeusz Mozart nie żył."

Peggy Woodford "Mozart"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz