niedziela, 8 kwietnia 2012
Wielkanoc - no i co w związku z tym?
Wielkanoc 2012, nowy, może lepszy rozdział życia. Czasem, jeśli coś się musi, bo inaczej się udusi, no to nie ma innego wyjścia, tylko trzeba to zrobić albo żyć w jakiejś masce wspomagającej. Przypominają mi się ćwiczenia z PO, maskę gazową włóż, maskę gazową zdejm(ij?). Zdejmuję, już dłużej nie mogę, ani dnia, ani chwili.
Na śniadanko wielkanocne zrobiłam dziś zapiekanki z leżakowanego specjalnie na tę okazję chlebka. Ser żółty, pieczarka, papryka, masełko od krowy, bazylia, oregano. I oliwki. I kropla keczupu.
Nic nie poradzę, nie lubię jajek, nienawidzę majonezu, jako wegetarianka nie jadam kiełbasy. A za wypieki robią ciasteczka kokosowe w czekoladzie, prosto ze sklepu który dał mi wczoraj 5% rabatu, miłe. Pisanek brak. Oraz wszelkich innych gadżetów wielkanocnych. I nawet nie ma białego obrusa, nawet nie wiem czy jakiś mam w zasobach, zapewne tak, ale akcja poszukiwawcza trwałaby zbyt długo, więc po co? Skoro nawet nie mam teraz stołu.
Na dobry początek wystarczy. Alleluja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz