poniedziałek, 4 października 2010
słuchanie
Po domu latają dźwięki, chociaż moja głowa woli ciszę. Ale teraz słuchamy, aż do finału. Wizja z TVP Kultura, muzyka z radiowej Dwójki. Skoro mogę, to korzystam, nawet teraz Chopin na żywo w słuchawkach, w tej chwili w wykonaniu koreańskim. Wczoraj dźwięki fortepianu tak mną owładnęły, że w przerwie między przesłuchaniami włączyłam sobie dwa ulubione koncerty Rachmaninowa. I troszkę się przypałętał żal za sprzedanym pianinem i wróciło postanowienie nabycia ponownego tuż po wstąpieniu w stan "domności".
Chopin nie jest moim ulubionym kompozytorem, ale staram się i próbuję zrozumieć. Z pewnością jeśli klasyka, to fortepian, chyba od zawsze. Ale głównie rosyjscy romantycy, no i Mozart. Ale też wszystko co piękne, więc jeśli nawet i na skrzypcach to cenię i słucham, choć nie pasjami.
Ukasz wychowywany od czasu do czasu przy dźwiękach klasyki, potrafiący jako dziecko sam z siebie włączyć sobie do posłuchania płytę z Rachmaninowem ani słowem nie zaprotestował przeciwko Chopinowi w wydaniu ośmiogodzinnym. Ciekawa odmiana, niejako wymuszona konkursem, na zasadzie "skoro jest, to korzystam". Ale podoba mi się codzienne obcowanie z muzyką, z fortepianem, z młodzieżową śmietanką międzynarodową, choć głownie azjatycką, z Chopinem. Trafiło na odpowiedni, właściwy moment :)) Zbieg okoliczności? Może niekoniecznie...
W odstawkę niemal całkowitą poszły sobie książki, choć z przyzwyczajenia przeplatam codzienność słowem czytanym, teraz akurat Islandką Yrsą Sigurðardóttir.
Jakoś znowu nie mam nastroju "internetowego" :) Ze zdziwieniem konstatuję, że uzależnienie od komputera omija mnie szerokim łukiem... Chwilowo. Złożoność splotów. Pogoda zbyt ładna. A może konkurs powinien latem, kiedy łany zboża i ptaszęta i w ogóle najintensywniej czuć w Polsce polskość?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz