sobota, 19 czerwca 2010

"Herbaciarnia pod Morwami" - Sharon Owens


  
"Herbaciarnię pod Morwami' (The Teahouse on Mulberry Street) napisała Sharon Owens, Irlandka mieszkająca w Belfaście. Irlandka z Irlandii Północnej. Akcja tocząca się głownie na ulicach Belfastu, obejmuje szereg historyjek wziętych z życia mieszkańców i bywalców tytułowej herbaciarni. Wątki się przeplatają, czasem łączą. Wszystko jest bardzo filmowe, aż się prosi o przerobienie na scenariusz i nakręcenie. Ciekawą konstrukcję całości ubarwiają pojawiające się od czasu do czasu listy pisane do ... tego od Dzikości serca :) Można się pośmiać, można uronić łezkę. Nie ma tu epatowania tragedią tego poranionego miasta, konflikt obu Irlandii jest jedynie w kilku miejscach zasygnalizowany. Czyta się łatwo i przyjemnie, 51 dość krótkich rozdziałów wciąga, każdy z nich dla urozmaicenia rozpoczyna się skromnym rysuneczkiem. Czemu inni autorzy nie stosują tego typu uroczego dodatku? Może nie wpadli na pomysł, albo nie staje im talentu, albo im w ogóle do koncepcji nie pasuje. W tej opowieści ozdoby rysunkowe są jak najbardziej na miejscu.

W książce tej znalazłam też najlepszą dietę odchudzającą na świecie: pomaluj łazienkę na biało, powieś w niej największe lustro jakie zdołasz znaleźć, co najmniej metr na dwa i wkręć dwustuwatową żarówkę ;)

Sharon Owens jest w moim wieku, może dlatego tak dobrze przebywało mi się w świecie przez nią wykreowanym.

"Herbaciarnia" to jej druga powieść, a pierwsza jaką przeczytałam. Na razie napisała cztery. Stanowczo przeczytam wszystko, to co Sharonka już napisała i co napisze w przyszłości. Kupiła mnie za pensa. Może się kiedyśtam nawet szarpnę na teksty w oryginale, kto wie.

Książkę poleciła mi A, która lada dzień po raz drugi przeprowadza się na stałe do Irlandii. Mam nadzieję, że tym razem się uda! Powodzenia!!! I bardzo dziękuję za polecenie, dozgonnie wdzięczna pozostanę :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz