niedziela, 8 lipca 2007
07/07/07 - magia liczb ?
Jako urodzona siódmego dnia miesiąca, każdą siódemkę faktycznie traktuję jakoś tak osobiście i specyficznie. No bo nie urodziłam się pierwszego, dziesiątego czy dziewiętnastego a właśnie siódmego.
Na dodatek siódmego listopada, a to już rocznica rewolucji październikowej wszak, więc nie dość, że baba, nie dość, że skorpion, to jeszcze i rewolucyjnie nastawiona zawsze i do wszystkiego.
Do kompletu jeszcze numerologicznie 33.
Ale czy to wszystko faktycznie ma jakieś znaczenie, oprócz tego które chcemy sami nadać?
Czy mam się przejmować że dziś właśnie, kiedy było skandalicznie późno i wszystko wskazywało, że sporo spóźnię się na spotkanie, uciekł mi właśnie jedyny tramwaj jadący bezpośrednio tam gdzie potrzebowałam jechać, miasto totalnie rozkopane, objazdy, korki mimo soboty, jak na moje zawołanie pojawił się spod ziemi tramwaj numer 33 (w związku z rozkopami jadący akurat zmienioną trasą) i w kwadrans dowiózł mnie na miejsce spotkania i spóźniłam się MINUTĘ?
I czy mam się przejmować tym, że kiedy wracałam i lało i wiatr nie pozwalał na rozłożenie parasolki i byłam zmęczona i trochę zła że sobota już prawie minęła a ja dopiero z pracy, znów jak na żądanie podpłynął numer 33 i w kawadransik byłam w ciepłym i suchym domku, a nie jak zwykle wygwizdywana przez wichry i deszcze czekając na jedyny pasujący tramwaj który ma zwyczaj odjeżdżać dosłownie na chwilkę przed moim przyjściem na przystanek?
Czy coś w tym jest, czy to może tylko moja naciągana interpretacja?
Hm, oto je pytanko :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz