sobota, 11 czerwca 2011

wolnosc od znanego


Sie mnie przypomniało, ze czytalam kiedys ksiazke o tym tytule, autorem Jiddu Krishnamurti, nadzwyczaj odswiezajaca lektura, dobrze robi na "zakwasy", złogi, zwapnienia i zastałe poglady ;)

No i zdarzyło mi sie akurat teraz doswiadczyc takiej wolnosci, obcy kraj, obcy jezyk, wroga klawiatura (juz ujezdzona własciwie), obce sciany wokoł, widok za oknem nowy, ulice i okolice nierozpoznane. Jakos tak przestrzenie wszedzie i głebszy oddech. Ani jednego znanego człowieka w promieniu kilkuset kilometrow. I czysciutko bardzo wszedze, az miło patrzec.

Ciut naciagam, bo komputer jest, Internet jest, ksiazki do czytania sa i to ile! Telewizor jest, nie za wiele rozumiem, ale gadaja ciagle o naszym Euro i braku autostrad, wiec nie sposob nie zrozumiec. Ptaki za oknem spiewaja tez znajomo i odcienie zieleni mocno znajome :) No i najwazniejsze, jest Chopin! Bo ten głos, ktorego miało nie byc - JEST, co prawda troche nie za bardzo jakosc, ale nie marudze tylko skacze z radosci pod sufit. Wiec moge słuchac wszystkiego na YTube, no i słucham jak nawiedzona, po dwoch dniach bezmuzycznych diagnozujac głebokie uzaleznienie.

I wiecie co, NAJLEPIEJ słucha sie muzyki Fryderyka na polskiej ziemi, tutaj brzmi jakos inaczej...


1 komentarz:

  1. ~pendragon

    12/06/2011 o 00:13
    No to nie będzie tak źle!

    ~xbw

    12/06/2011 o 12:36
    Wiesz – czasem nawet jak nie jest zle, to nie za dobrze jest. A czasem jest dobrze, ale nie najgorzej jest :)

    OdpowiedzUsuń